niedziela, 7 lutego 2021

Fotobook i jego przyszłość... - r. VI... WHAT'S IT WORTH ?


Geniusz Fotografii 

Rozdział VI : WHAT'S IT WORTH?


tłum. Maryla Wosik

konsultacja językowa /ang/ -Sławomir Nowodworski
konsultacja merytoryczna - Piotr Perczyński
 
 

FOTOBOOK I JEGO PRZYSZŁOŚĆ

Jest ważne, by rozważyć integralną wartość fotografii, gdy kontemplujemy nadejście jej ery cyfrowej. Od początków tego medium, wokół fotografii wybuchały spory krytyków w związku z fotografią, a dychotomia ‘w połowie sztuka, w połowie nauka’,  przyjmowała przeróżne formy w różnych okresach na przestrzeni historii tego medium. W tym momencie, sztuka wydaje się triumfować a nauka /dokumentalna fotografia/  przeżywa pewne kłopoty, ale istnieje jedna przestrzeń, gdzie takie dychotomie nie mają znaczenia.

W tym samym czasie, kiedy istnieje więcej fotografii ,niż kiedykolwiek zdobiło ściany galerii, inny obszar fotograficznych przedsięwzięć cieszy się bezprecedensowym prestiżem. Jest to fotobook. Fotografia zawsze była, i nadal jest, medium zasadniczo wydawniczym, a prawdziwa jego wartość leży w dziedzinie fotobooka, to tu fotografowie wszelkiej maści mogą montować w narracje sekwencyjne fotograficzne obrazy.

Biorąc pod uwagę dzieło zawarte między okładkami książki, to fotograf – artysta, dokumentalista czy ktokolwiek inny, jest po prostu autorem lub auteur /autorem całokształtu/ we francuskim znaczeniu tego słowa. W tym kontekście ma wagę to, jak dobrze ta książka funkcjonuje jako całość. Pojedyncze fotografie, aczkolwiek bardzo ważne, nie mają tak dużego znaczenia. Fotografia jest, jak mówiłem wcześniej, u podstaw zbiorowym medium, i kiedy fotograf bierze grupę pokrewnych zdjęć, wnosząc talent projektanta, typografa i pisarza, jeśli potrzebuje nimi być, i sekwencjonuje zdjęcia tak, że jedno rezonuje z następnym, to właśnie wtedy fotografie śpiewają swoją pieśń najpełniej, coraz więcej fotografów zaczyna podzielać ten pogląd. A fotografia nie staje się nie tylko fascynującym medium opartym na ekscytacji spontanicznością wrażeń wzrokowych, ale jest tak złożona, tak przemyślana i stanowiąca wyzwanie, jak każdy dobry film czy powieść.

W wywiadzie z 2004 r., krytyk sztuki Adam Searle miał się wyrazić w temacie wartości fotografii, bardzo blisko opinii wyrażonej przez Lady Elizabeth Eastlake w 1850 r.:

Żywe chwile utrwalone przez fotografię znikają w mgnieniu oka po naciśnięciu migawki. Ale fotografie także chwytają dym nim zniknie, teksturę czasu i miejsca. Fotografie robią coś, czego nie potrafi wyrazić malarstwo – lub nie powinno próbować robić.

A co takiego może zrobić fotografia? Cóż, ukrywanie się między okładkami zamiast, zuchwałego eksponowania – cztery metry szerokości – na ścianach galerii, może wydawać się zbyt skromnym ambicjonalnie przedsięwzięciem. Ale najlepsza fotografia była niewidoczna, trudna i niepewna, nieużyteczna w świetle reflektorów, z tej racji to stworzenie uparte i nieczułe. Jak napisał 60 lat temu Linoln Kirstein – człowiek, który ośmielił wielkiego Walkera Evansa we wczesnym etapie jego kariery – dobra fotografia ma skromne, ale trwałe standardy. Moda w fotografii i stylistyczne przesady przychodzą i odchodzą, nadmiar i powierzchowna głębia mają swoje pory roku, ale główne źródło fotograficznego przedsięwzięcia musi nadal fascynować:

Jednakże zawsze, pewni fotografowie z kreatywną postawą i czystym okiem kontynuowali katalogowanie faktów ich epoki. Wspaniała jakość oka i wielka otwartość wizji są jedyną sygnaturą wielkiej fotografii i sprawiają, że wiele z nich wydaje się, bez względu na datę lub autorstwo, pracą tego samego człowieka wykonaną w tym samym czasie, lub nawet, możliwe, że są samodzielną kreacją maszyny nie obsługiwanej przez człowieka.

 






Martin Paar /English, b. 19452/
Venice Beach, California /Poodle/ 1998
 Benidorn /Price Tag/ 1997
Dhaka, Bangladesh /Brush/ 1998
Benidorn /Blue Lady/ 1988
Laser copier colour prints
From the series Common sense

Po stworzeniu kilku przełomowych serii dokumentujących Brytanię w kolorze w latach 80., Martin Paar rozpowszechnił je szerzej w latach 90. Common Sense /1995-99/ jest jego ‘globalnym projektem’. Zaczął przyglądać się zjawisku konsumeryzmu, używając sformułowania Friedlandera,  patrzył  na ‘ludzie i rzeczy ludzkie’.

Paar był także zainteresowany, jak to ujął, ‘cultutal cliches’ –  choćby wielkim brytyjskim tematem cup of tea /filiżanka herbaty/ - rzeczami, dzięki którym natychmiast stereotypizujemy kraje, czy naród. Badał współczesną kulturę, żeby ustalić czy te klisze są uzasadnione – oczywiście jakieś ziarno prawdy  w nich jest – i czy obowiązują do dzisiaj w dobie globalnego rynku.

Analiza obejmuje także narodową tożsamość, zwłaszcza turystykę, restauracje oraz przemysł pamiątkarski, które mają żywotny interes w utrwalaniu tych małych mitów, jakie o sobie i innych mamy, nawet jeśli kulturowa i społeczna mapa narodowościowa ciągle się zmienia.

To jeden z najbardziej konceptualnych w charakterze projektów Paara. Ale konceptualne podejście było stale obecne i widoczne w jego pracy, tak jak pragnienie znalezienia najlepszej formalnej oprawy do prezentacji swojej obrazowości. Będąc wielbicielem fotobooka, Parr za każdym razem częścią swojej strategii czynił książkę, ale Common Sense było zawsze pokazywane w godny uwagi sposób. Wystawa zawierająca 350 wysokiej jakości laserowych wydruków, otworzyła się równocześnie w czterdziestu miejscach na całym świecie.

Estetycznie, Common Sense jest także zdeterminowaną eksploracją zbliżenia, które stało się znakiem rozpoznawczym twórczości Parra. Odkrył w książce Nobuyoshi Arakiego użycie świetlnych obręczy, normalnie używanych do równomiernego doświetlenia obiektów w zbliżeniach fotografii medycznej, ale wykorzystał tę technikę efektywnie w typowym dla siebie idiosenkrycznym stylu zarówno w tym projekcie, jak i w innych.

 

         poprzedni       następny


 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz