Geniusz Fotografii
Rozdział II : OTO NADCHODZI NOWY FOTOGRAF
tłum. Maryla Wosik
konsultacja językowa /ang/ - Joanna Hood
konsultacja merytoryczna - Piotr Perczyński
CODA.... KTÓRY FOTOGRAF POKAZAŁ TAK WIELE …?
Atget pokazał
fotografom jak komponować pojedynczą fotografię w zgodzie z formalną gracją
dorównującą niewielu innym. Walker Evans pokazał im jak stworzyć kompletną
wypowiedź z dbałością, grupując poszczególne zdjęcia. Razem sytuują się w centrum
20-wiecznej fotografii, kształtując generacje fotografów od 1930 r. do dnia
dzisiejszego.
poprzedni następny post
Foto
Walker Evans /American, 1903-1975/
Houses and Billboards in Atlanta 1936
Gelatin silver print
|
Walker Evans nie widział prac
Eugene Atgeta, gdy jako młody człowiek spędził trochę czasu w Paryżu. Ale w
1930 r., przeglądając pierwszą publikację poświęconą Atgetowi, napisał, co
następuje:
Jego podstawową cechą jest liryczne rozumienie ulicy, wytrenowana jej obserwacja, specyficzna czułość dla patyny, oko dla odkrywania detali, a wszystko unurzane w poezji, która nie jest „poezją ulicy” czy „poezją Paryża”, ale projekcją osobowości Atgeta.
Evans poznał prace Atgeta dzięki
swojej przyjaciółce Berenice Abbott. Przypomina, że nie tworzył pod jego
wpływem, ale że prace Francuza potwierdziły, iż był na właściwej drodze ze
swoją własną fotografią. Evans mógł pisać o swojej własnej pracy w recenzji i
to było prawdopodobnie naleganie na reflektowanie jego osobistego spojrzenia,
bardziej jako artysty, niż dokumentalisty, i właśnie to doprowadziło do jego
wczesnego uwolnienia się od FSA. W opinii Roya Strykera, Evans był „złym
chłopcem” Związku. Ale był, nawet Stryker musiał to przyznać, najbardziej
fantastycznie utalentowanym spośród fotografów, silnie wpływając na prace
innych członków Organizacji. Nie odnosił się natomiast pozytywnie do dyrektyw,
pracował bardziej na rzecz siebie, niż dla dobra kolektywu.
Evans był pierwszym fotografem,
którego spotkał zaszczyt indywidualnej wystawy w MoMa w Nowym Jorku – w 1938 r.
Została zatytułowana American Photographs, a towarzyszyła jej
książka pod tym samym tytułem. Faktycznie wyeksponowane na wystawie zdjęcia i
te, które znalazły się w książce, nieznacznie różniły się, ale wystawa dawno
już przeszła do historii, podczas gdy książka nadal jest wznawiana. Jest to
jedna z najważniejszych publikacji poświęconych fotografii. Według słów krytyka
Alana Trachtenberga wprowadziła kategorię „difficulty/złożoność” do
fotografii. Razem: fotografie i posłowie przyjaciela Evansa, Lincolna
Kirsteina, znalazły się wśród najlepszych tekstów poświęconych temu medium, określając
kompleksowość i ambitną misję nowoczesnej fotografii.
Evans pierwotnie chciał być
pisarzem, nie fotografem i wykorzystał szansę, by powstała książka nie tylko
poświęcona fotografii, ale praca o charakterze literatury fotografii. W krótkim
wstępie wyłożył to jasno: nie jest po prostu zwykłym fotografem prezentującym
kilka zdjęć, ale autorem, twórcą, artystą.
Odpowiedzialność za selekcję zdjęć wykorzystanych w tej książce spoczywała na autorze, a wybór był determinowany przez jego własne poglądy.
Umiejętność Evansa w posługiwaniu
się słowem i świadomość złożoności misji w odniesieniu do swojej własnej
fotografii, jest zawarta i ewidentna nawet w tytule książki, najwyraźniej
prosto wyrażona w słowach American
Photographs. Co to dokładnie znaczy? Fotografie robione przez Amerykanów?
Fotografie Ameryki? Fotografia, która odzwierciedla ideę Ameryki? Właściwie
jest tym wszystkim. Ale słowo „Ameryka” może maskować fakt, iż
„photographs” dźwiga w równej mierze istotną część tego całego konceptu.
Pierwsza fotografia jest zdjęciem
studia fotografii reklamowej w oszalowanym budynku. W kolejności znajduje się
okno wypełnione prezentacją zdjęć zrobionych z małych monet w sklepie
innego fotografa. Evans deklaruje bezpośrednio, że książka jest również o
fotografii – nie wyłącznie jego własnej, ale też o środowisku fotografii,
miejsca fotografii w amerykańskiej kulturze. Jest to manifest dla fotografii, o
tym jej gatunku, który go ukształtował– prostej, rodzimej i codziennej – i
rodzaju sztuki, której chciał służyć. Afirmował swój pogląd, że chociaż
fotografia ma korzenie w dosłowności, dokumencie, to powinna aspirować do
zajmowania się ideami i uczuciami.
Fotografie w fotografiach cytują
siebie nawzajem, ale obecnie w formach plakatów, na których pojawiają się w
wielu obrazach. I włączane do plakatów są słowa, które wzmacniają literacką
naturę tych prac. Fotografie Evansa opisują świat tak bezpośrednio i klarownie,
jak potrafią najlepiej, ale jednocześnie uświadamia on, że to medium może także
zawierać pierwiastek intelektualny, a praca może być traktowana zarówno jako
sztuka literacka, czy też po prostu jedno ze wzrokowych doznań. Wrażenie
wzrokowe jest poziomem, na którym funkcjonuje większość fotografów, nawet
bardzo wybitnych, Evans jednak domagał się więcej – fotografia powinna
traktować o „strukturze i spójności” oczywiście, ale również o „paradoksie
i grze i oxymoronie”.
Evans jest często postrzegany jako
raczej zdystansowany, intelektualny fotograf, ale jeżeli pierwsza sekwencja
jego książki ujawnia te intelektualne ambicje, to także eksponuje psychologiczny aspekt,
który jest daleki od powściągliwości. Wielki Kryzys był okresem ogromnego lęku
Amerykanów. Świat, który znali wywrócił się do góry nogami i American Photographs rejestrowała go z
poczuciem, że cywilizacja rozpada się sama z siebie. Jest to Ameryka „uchwycona
w stanie chaosu dezintegracji”, jak podkreślił to Kirstein. Fotografie
rozpadu, nawet śmierci, jest ich wiele, jednym z wielkich tematów książki jest
niedola małego człowieka, ostatecznego upadku Ameryki rzemieślniczej, małych
biznesów, rzemieślników zmiecionych przez wielkie korporacje i maszyny,
czystość i ręczna misterna praca zastąpiona przez anonimowość i ersatz.
Na początku swojej kariery Wolker Evans
fotografował takie symbole nowoczesności jak Most Brooklyński, drapacze chmur,
ale kiedy przyszło mu wybierać zdjęcia do swojej książki i na wystawę w MoMa,
świątyni modernizmu, przesłanie niesione przez zdjęcia jest zaciekle
anty-modernistyczne. Była to mało pocieszająca wiadomość, ale faktem jest, że Evans był
wielkim, nie skłonnym do pocieszania kogokolwiek fotografem.
Jego widzenie Ameryki lat 30. jest tak
przekonujące, jego fotografie są tak złożone i autorytatywne, że John Szarkowski
zauważył: Trudno wiedzieć z pewnością czy
Walker Evans zarejestrował Amerykę swojej młodości, czy ją wymyślił.
Zdjęcie po zdjęciu łączy zespół form ze złożonością treści. Zdjęcia są pełne
gorzkiej ironii i przejmujące w wyrazie, piętrzące metafory o lukach pomiędzy
intencją a rzeczywistością, o widzeniu, o przemocy, o ubóstwie, o ograniczanym
życiu za fasadami domów, o nieugiętej nadziei tych małych ludzi, którzy próbują
wykreować sobie, jakkolwiek marny by był, ale ich własny kawałek amerykańskiego
snu. Jak zręcznie Evans odnalazł pojedyncze zdjęcia, które uwypuklają jego istotniejsze
intencje. Jak dobrze dobrał odniesienia do filmów i literatury, by uczynić swą
książkę klarowną, by dać jej płynną strukturę narracji, poczucie, że musi być
na równi oglądana jak i czytana.
Nieważne jak fenomenalne są pojedyncze zdjęcia,
nieważne jak dobrym był obserwatorem i jak je komponował ze sobą, ich
ostateczny wpływ i moc jest jak część sekwencji narracji. W American Photographs Walker Evans
zademonstrował, że fotografia nie musi być tylko prostym formalizmem,
propagandą czy socjologią. Powinna móc unieść całą złożoność zadumy artysty nad
naturą kultury i ludzkiego doświadczenia. I w ten sposób, bardzo poszerzył
potencjał albumu fotografii, tworząc sekwencje zdjęć, które przetrwały test
czasu, zachowując swoją głębię i aluzyjne bogactwo epickiego poematu, ważnego
filmu czy opowieści.
W posłowiu książki, Lincoln Kirsten zgłosił
roszczenia pod adresem Evansa, które muszą wydawać się wysoce przesadzone w
tamtym czasie, ale które obecnie zdają się być tak głęboko przemyślane, jak
obrazy Evansa.
Porównaj tę wizji kontynentu jakim jest, a nie jakim mógł być lub był, z inną spójną wizją, którą mieliśmy od I wojny światowej. Jaki poeta tak wiele wyraził? Jaki malarz pokazał tak wiele?
Jest sztuką, łączyć obiektywizm narzędzia – wielki, niezwykły instrument symbolicznej
rzeczywistości – z subiektywizmem widzenia fotografa, który wiedział nie
tylko jak zrobić wielkie zdjęcie, ale także jak łączyć je ze sobą inteligentnie
i z rozmysłem.
Foto
Walker Evans /American, 1903-1975/
Garage in SOuthern City Outskirts 1936
Gelatin silver print
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz