Geniusz Fotografii
Rozdział I : IMPERIUM FOTOGRAFII
tłum. Maryla Wosik
konsultacja językowa /ang/ - Joanna Hood
konsultacja merytoryczna - Piotr Perczyński
SZTUKA CZY NAUKA ?
Niemal od dnia w 1839
r., w którym wynalazek nowego medium został ogłoszony, warunkowo niedookreślony
charakter fotografii postrzegany był jako problem. Fotograficzna zdolność
wiernego zapisu świata była triumfem, jak i jego wyjątkowa sława, ale też od
samego początku istniały dwuznaczności związane z naturą kamery i w niektórych
kręgach mechaniczna, mimetyczna i nieco niewybredna natura tego medium,
utrudniała jego akceptację, jako formy sztuki.
Od samego początku debata na temat: „Czy
fotografia jest sztuką?” powracała jako problem. Od początku też fotografia
definiowana była jako „po części sztuka, po części nauka”, i bardzo wcześnie
teoretycy tego medium opowiadali się za jedną z tych postaci lub obydwoma
naraz. Nawet dwie główne fotograficzne metody wynalezione prawie równocześnie –
jedna we Francji, druga w Anglii – odzwierciedlają dychotomiczną naturę tego
medium.
Proces fotograficzny wprowadzony przez
Louis-Jacques-Mande Daguerre’a we Francji – dagerotypia – wykorzystywała
polerowane i posrebrzane miedziane płyty poddane działaniu jodyny w celu
wytworzenia światłoczułej warstwy jodku srebra. Po naświetlaniu w kamerze,
utajony obraz wywoływany był w oparach rtęci i utrwalany przez ciepły roztwór
soli kuchennej. Rezultat był zachwycający, bardzo szczegółowy i wierny naturze.
Rzeczywiście, termin „zwierciadło natury”, często używany wobec dagerotypu /jak
Daguerre skromnie to określił/ był całkowicie właściwy, ponieważ obraz był
bocznie odwrócony stronami, jak gdyby ktoś przyglądał się sobie w lustrze.
Główną konkurencją
dla dagerotypu była kolotypia Williama Henry Foxa. Światłoczuły papier
wystawiony był na naświetlanie w kamerze. Po wywołaniu i utrwaleniu, ujawniał
obraz o wartościach tonalnych, odwróconych w stosunku do rzeczywistych –
negatyw. Odbitki powstawały poprzez stykowe kopiowanie tych negatywów na
światłoczułych arkuszach. Po skopiowaniu papierowe włókna dawały rozproszony
obraz i zamazywały drobne szczegóły, więc kalotypii brakowało precyzji obrazu
dagerotypowego. Ich efekt był natomiast szerszy, znacznie bliższy sugestywnemu,
romantycznemu naturalizmowi faworyzowanemu przez nowoczesnych artystów owego
czasu, a proces ten ewoluował w kierunku eksperymentu o charakterze „fotogenicznego
rysunku”.
Zwierciadło natury przeciwko fotogenicznemu rysunkowi. Już wątpliwości,
niejasności i argumenty w kwestii roli fotografii były ewidentne. Zdolność
rejestracji wiernej kopii rzeczywistości rekompensowały nawet prymitywne,
zamazane, wczesne kalotypie Talbota. Jak sam Talbot napisał:
Jedna korzyść z wynalazku sztuki fotografii będzie bezsprzeczna: umożliwia nam przedstawienie ogromu najdrobniejszych szczegółów, które złożą się na prawdziwą i realną reprezentację rzeczywistości, żaden artysta nie zada sobie tyle trudu, by tak wiernie skopiować naturę.
Chociaż od początku była niedoskonała,
przysparzała problemów i nie mogła konkurować z przejrzystością dagerotypii,
kalotypia – nazwana od greckiego słowa kalos /piękna/ - mogła ewentualnie
zastąpić francuski wynalazek z powodu jednego istotnego parametru. Produktem
procesu Talbota był negatyw, z którego można było stworzyć niezliczoną ilość
kopii pozytywowych. Papier negatywowy, obdarzony bezcenną właściwością
powielania nieograniczonej liczby reprodukcji, stał się fundamentem całej
nowoczesnej fotografii aż do nadejścia ery cyfrowych kamer.
A jeśli ktoś mógł zrobić dużą ilość
odbitek z negatywu, to inny mógł je wkleić do albumu. 29 czerwca/lipca 1844 r.
pierwsza partia Ołówkiem Natury została opublikowana, jako część pracy
Manufaktury Talbota w Reding. Pięć oryginalnych kalotypii, zapakowanych w
papier i związanych, z towarzyszącym wydrukowanym komentarzem, wyceniona
została na 12 szylingów i znalazła 274 nabywców. Do czasu szóstej i ostatniej
edycji, która wyszła w 1846 r, liczba abonentów zmniejszyła się do 73. Możliwe,
że to wielki skok cywilizacyjny dla ludzkości, ale finansowo spóźniony dla jego
twórców. Pomimo to, poważny atut – niektórzy wierzą, że najważniejszy dla
fotografii – powielane odbitki, stały się faktem.
Publikacja „Ołówkiem natury” nie była
wyłącznie selekcją fotografii. Była też polemiką z nowym medium. Jak to
określił wybitny historyk fotografii Beaumont Newhall książka ta spełniała
wiele różnych funkcji. Była reklamą, wizytówką, historią, osiągnięciem
estetycznym i manifestem w jednym.
Była to książka pokazowa, będąca historią wynalazku i demonstracją jego osiągnięć w postaci 24 fotografii.
Talbot omawia walory fotografii,
przedstawiając przypadek tego medium, jako sztuki dokumentowania raczej, niż
pojmowania jej jako sensu stricte sztuki, określił też zasadnicze wady
sankcjonowania tej dziedziny, jako sztuki.
Narzędzie to zapisuje wszystko, co widzi i z pewnością przedstawiałoby komin lub kominiarza równie obiektywnie jak Apolla Belwederskiego.
W jednym błyskotliwym zdaniu podsumował tę debatę. Fotografia była zbyt
masowa, zbyt demokratyczna. Burzyła hierarchię akceptowalnych tematów. I w ten
sposób potencjalnie rozbijała sztywne struktury klasowe XIX-wiecznej Europy.
Profesjonalne studia portretu, które wyrosły z dnia na dzień w Europie i
Stanach Zjednoczonych umożliwiły również plebsowi posiadanie swoich własnych
portretów. To dało niższym klasom sposobność do awansu, co najmniej do klasy
średniej – pewną kontrolę środków reprezentacji i wiedzy, w związku z tym
potencjalną władzę. W 1840 r. w Nowym Jorku można było się ‘dagerotypować” za
dolara. Jakikolwiek młody człowiek z ulicy bez kwalifikacji i wykształcenia
artystycznego mógł sam siebie ustanowić operatorem kamery i zadebiutować w tym
biznesie.
Foto
Baron Jean-Baptiste Louis Gros
/French, 1810-78/
The Great Exhibition at the Crystal Palace 1851
Hand-coloured daguerreotype
|
Pierwsze światowe
otwarcie ekspozycji fotografii odbyło się na wielkiej Brytyjskiej Wystawie w
1851 r. Siedemset prac, przedstawicieli 6 narodowości ilustrowało każdy
aspekt nowej sztuki-nauki. Brytyjczycy, współwynalazcy medium, byli zaskoczeni
faktem, że to Francuzi i Amerykanie zdobyli wszystkie nagrody. Francuzi dostali
większość medali za fotograficzny papier negatywowy, Amerykanie za dagerotyp. I
nawet wielki szkocki duet David Octavius Hill i Robert Adamson otrzymał
zaledwie honorowe wyróżnienie.
Ten wspaniały dagerotyp Barona Jean-Baptiste Louis Gros miałby szansę na
zdobycie medalu, ale jego właściwym celem było udokumentowanie wystawy.
Oczywiście najwspanialszy był holl wystawowy – Joseph Paxton’s Pallace – w którym
eksponowano każde osiągnięcie wiktoriańskiej Anglii i jej imperium. Wielki
stalowy, szklany budynek Gmachu Paxtona jest pierwszą nowoczesną budowlą,
prekursorką wielu XIX-wiecznych inżynieryjnych osiągnięć – następcy hal
wystawowych, galerii sklepowych, stacji kolejowych, drapaczy chmur, 4 mostów i
wieży Eiffl’a. Fotografia ta jest przykładem jednego nowoczesnego wynalazku
rejestrującego inne, równie nowatorskie.
Dagerotyp Grosa uwidacznia, dlaczego początkowo ta właśnie metoda była
bardziej preferowana niż papier negatywowy. Precyzja szczegółów jest
zadziwiająca, ukazuje z niezwykłą klarownością scenę przed fotografem. Ujawnia,
że, także budowla Paxtona była obiektem o czystych liniach, brawurowo
nowoczesnym, obejmującym nieograniczoną przestrzeń uzyskaną w bardzo radykalny
sposób dzięki rozwijającym się w tym czasie nowoczesnym technologiom,
wypełniona wszechobecnym kiczem greckich betonowych statuł i wiktoriańskimi
bric-a-brac. I czy francuski fotograf zauważył, że tłem zdjęcia jest model
statku Nelsona „Victory”, niewątpliwie usytuowany symbolicznie na widocznym
miejscu, tak, by przypominał zagranicznym gościom, szczególnie Francuzom,
właściwy porządek rzeczy.
Wcześni krytycy fotografii wychwalali dagerotyp za jego niezwykłą rozdzielczość, lekceważyli kalotypię za brak wyrazistości, ale było to uproszczenie. Jedna z piękniejszych kalotypii Williama Henry Foxa Talbota ujawnia bogactwo fascynujących społecznie detali. Możemy nawet dokładnie datować powstanie pracy z uważnej lektury plakatów na pierwszym planie.
Foto
William Henry Talbot /English, 1800-77/
The Nelson Column, Trafalgar Square, London
Under Construction 1844
Salled-paper print from calotype negative
|
Motyw ten jest dobrze znany wczesnej fotografii – Epoka Wiktoriańska „plac
budowy”. Budowany obiekt, nie jest inżynieryjnym fenomenem, ale kolumną Nelsona
wzniesioną dla uczczenia największej brytyjskiej morskiej wiktorii nad
nikczemnymi Francuzami. To moment historycznej doniosłości. To obecnie jeden z
najbardziej charakterystycznych londyńskich zabytków. Dla nas, fotografia
Talbota jest zarówno dziełem sztuki, jak i historycznym dokumentem, ale dla
swoich odbiorców była wspaniałym zapisem tego co tu i teraz.
Jednakże odbiorcy mogą czuć się porażeni nie tylko przez główną scenę, ale
też przez nadmiar detali na zdjęciu, zwłaszcza ilością afiszy zamieszczonych na
płocie. Możemy z pomocą lupy odczytać napisy na każdym ogłoszeniu i z każdego
teatralnego plakatu. Historyk fotografii Larry J Schaaf mógł dokładnie określić
datę zrobienia tego zdjęcia – pierwszy tydzień kwietnia 1844 r. Potwierdza to,
że codzienne szczegóły jak te, gwałtownie przenoszą nas w czasie i czynią to
zdjęcie szczególnie namacalnym i żywym. Zwłaszcza, gdy przyjrzymy się części
płotu tuż pod stopniami kolumny i wyłapiemy częściowo zakryty napis: nie
wieszać ogłoszeń na płocie. Ważne napomnienie ignorowane zarówno wtedy jak i
dzisiaj.
Kiedy artysta Holman Hunt oświadczył w
1854 r., że modele i przedmioty niektórych artystów były „tak brzydkie jak
dagerotypy”, stwierdzenie to wydaje się być czymś więcej niż tylko aluzją
uprzedzenia klasowego, wynikającego z obserwacji.
We Francji i Wielkiej Brytanii – zwłaszcza
świadomej klasowo Anglii – zamieszanie wokół statusu fotografii było także
wyrażane w porównaniach pomiędzy amatorami i profesjonalistami, pomiędzy sztuką
szlachetną a zachłanną komercją. W reakcji na egalitarne tendencje dagerotypu,
amatorzy skłaniali się do pracy z użyciem procesu papierowego, w pierwszym
rzędzie do kalotypii, w tym przypadku do jej udoskonalenia - procesu papieru
woskowanego wynalezionego przez Gustave Le Gray w 1850 r. Moczenie papieru
negatywowego w wosku pszczelim przed jego naświetleniem, czyniło go bardziej przeźroczystym
i zdolnym do oddania wielu drobnych szczegółów, przezwyciężając tym samym
ograniczenia metody.
Niemniej jednak obydwa: dagerotyp i papier
negatywowy, zostały przyćmione przez nową fotograficzną technikę, która łączyła
przejrzystość jednej ze zdolnością ilościową reprodukcji drugiej. W 1851 r.
Frederick Scott Archer wynalazł szklany proces negatywowy, przy użyciu płyt
szklanych powlekanych kolodionem, następnie „uczulanych” w kąpieli soli srebra.
Na początku była to trudna metoda, ponieważ wszystko musiało się odbywać w miejscu
wykonywania zdjęć. Poddane ekspozycji w stanie lekko wilgotnym, były
niezwłocznie wywoływane. Rezultaty natomiast były na tyle lepsze, że mokre
płyty /jak to było określane/ stały się standardem przez resztę XIX wieku.
Jeden dalekosiężny skutek wilgotnych płyt
to tańsza fotografia, co pociągnęło za sobą w znacznym stopniu rozszerzenie
imperium fotografii. W 1854 r. francuski fotograf Andre Disderi opatentował
sposób robienia wielu małych fotografii – zazwyczaj 8 – na jednej dużej płycie
fotograficznej, znacznie zmniejszając koszty każdego zdjęcia. Zostały
wypracowane różne metody uzyskiwania tych mniejszych fotografii. Wiele kamer
miało kilka obiektywów, naświetlano dzięki temu pojedynczo zdjęcie lub wedle
życzenia. Inne miały obrotowe kaszty umożliwiające naświetlenie każdej sekcji.
Rezultatem był portret wizytówkowy o
rozmiarach 11,4 x 6,3 /patrz poniżej/. Fotografie tego formatu mogły być
oczywiście używane jako wizytówki lub, jeśli to był portret sławnej postaci,
mógł być sprzedawany i kolekcjonowany przez nabywców. Portrety królewskie lub
sławnych ludzi, jak Sary Bernhardt, mogły sprzedawać się w ponad setkach tysięcy
egzemplarzy, szczególnie w latach 60. XIX w, kiedy moda na fotografie-wizytówki
osiągnęła szczyty. Jak napisała Julia Bonaparte w swoim dzienniku w 1856 r. :
Jest moda na posiadanie małego portretu w setkach kopii. Kosztuje to tylko 15 franków. To duża wygoda móc ofiarować ją swoim przyjaciołom i mieć stale przy sobie ich wizerunki pod ręką.
Wizytówki były tak tanie, że
przedstawiciele niższej klasy średniej mogli zacząć robić sobie takie portrety,
wklejając je do specjalnych albumów, prekursorów późniejszych albumów
„migawkowych”. Z czasem stała się popularna luksusowa wersja wizytówek.
Formaty 11,4 x 17 cm były zwiastunami późniejszych pocztówek.
Innym tanim, popularnym fotograficznym
szaleństwem był stereograf. Kiedy patrzyło się w specjalny wizjer dwie prawie
identyczne małe połączone fotografie dawały efekt pojedynczego trójwymiarowego
zdjęcia. Istniał stereo dagerotyp, ale rozwój multi fotografii, kamer na mokre
płyty, uczynił tę nowinkę dużo tańszą i zaczęła się długotrwała moda na
stereograf, poczynając od połowy lat 50. XIX w.
Wszystkie te popularne pożytki z
fotografii były, oczywiście dalekie od poziomu fotografii artystycznej, czy
nawet dokumentalnej wielkoformatowych kamer. A kłótnie o precyzyjnie określone miejsce fotografii na liście kulturowej hierarchii
szalały nadal.
Przed pojawieniem się fotografii, tylko zamożni ludzie mogli sobie pozwolić na zamówienie portretu. Posiadanie go było poświadczeniem czyjejś tożsamości, pozycji w świecie. Było znakiem sukcesu. Wraz z wynalezieniem dagerotypu, prawie każdy mógł posiadać własną wierną podobiznę. Każdy, dzięki fotografii został obdarowany tożsamością – dagerotypowym portretem. Był on magicznym dowodem istnienia. Te trzy dziewczynki, sfotografowane przez Gustawa Oehme, zostały uchwycone na progu swego dorastania.
Foto
Gustav Oehme /German, active 1840s/
Three Girls, Berlin 1843
Daguerreotype
|
Talizmatyczna moc dagerotypowych podobizn była tak wielka, że studia
dagerotypowych portretów zawładnęły światem w latach 40. i wczesnych 50. XIX
wieku. W Nowym Yorku w 1846 r. było ich 16, a do 51 r. aż 71, zaś odbitki nabywano
za mniej niż dolar. Zaledwie kilka lat po wprowadzeniu fotografii, operatorzy
dagerotypii działali i zakładali swe studia w tak odległych miejscach jak
Samoa.
Byłoby nierozsądne twierdzić, że większość z tych dagerotypowych „portretów” miało większe artystyczne znaczenie. Każdy młody człowiek ze smykałką do fotografii mógł nauczyć się fotografii dagerotypowej, a jej sukces komercyjny zachęcił do działania wielu z tych, którzy wcześniej zajmowali się sztuką lub mieli wiedzę zdobytą w zawodzie optyka, grawera, rysownika, kreślarza. Mimo to większość dagerotypów jest sztywna, formalna, drętwa, to rezultat długiego pozowania lub tego, że robione były „na pamięć” i tuzinami. Ale jak nieznany pisarz zaznaczył w 1855 r. : „Jest coś interesującego nawet w najgorszych z tych dagerotypów, bo każdy z nich zawiera w sobie pierwiastek natury.”
Byłoby nierozsądne twierdzić, że większość z tych dagerotypowych „portretów” miało większe artystyczne znaczenie. Każdy młody człowiek ze smykałką do fotografii mógł nauczyć się fotografii dagerotypowej, a jej sukces komercyjny zachęcił do działania wielu z tych, którzy wcześniej zajmowali się sztuką lub mieli wiedzę zdobytą w zawodzie optyka, grawera, rysownika, kreślarza. Mimo to większość dagerotypów jest sztywna, formalna, drętwa, to rezultat długiego pozowania lub tego, że robione były „na pamięć” i tuzinami. Ale jak nieznany pisarz zaznaczył w 1855 r. : „Jest coś interesującego nawet w najgorszych z tych dagerotypów, bo każdy z nich zawiera w sobie pierwiastek natury.”
Jest to przepiękna grupka – rodzice byli z
pewnością zadowoleni z rezultatu – ale dla tych trzech dziewcząt w ich
najlepszych strojach, napięcie utrzymania nieruchomej postawy, wyryte jest na
ich twarzach. Gustav Oehme był najwyraźniej z zawodu optykiem.
Foto
Rineke Dijkstra /Dutch, b 1959/
Kołobrzeg, Poland, July 26, 1992
Chromogenic /Type C/ colour print
|
Sygnatura obrazu
Dijkstra pochodzi z serii fascynujących portretów nastolatków na plaży, w
których autorka izoluje swoich modeli od bezpośredniego kontekstu społecznego,
by stworzyć portret, który jest mieszaniną wnikliwej analizy i niuansu
psychologicznego. Powiedziała, że jej celem jest uchwycenie „autentycznego
momentu intensywności, który ujawnia koncentrację bezbronności i mocy”
modeli.
Inną z jej
strategii osiągnięcia przebłysków psychologicznej wnikliwości jest
fotografowanie modela w okresie przejściowym, często w momentach stresujących.
Fotografowała matadorów zaraz po walce na arenie, kobiety tuż po porodzie.
Jeśli chodzi o nastolatków, przemiana nie do końca zawiera się w chwili, lecz w
procesie przeistaczania w ich życiu, istotnego rytuału przejścia z dzieciństwa
w dorosłość.
Poprzez wyizolowanie na plaży tych dzieci i pozbawienie własności i odzienia,
Dijkstra potęguje sztywność portretowanej sytuacji i podkreśla skrępowanie
modeli związane z ich ciałami w czasie, gdy szaleją hormony. W dodatku autorka
prac nie jest obojętnym portrecistą. Jej fotografie mają dla nich krępujący
wymiar, a ona trzyma się w emocjonalnym dystansie do nich. Jest to
jednak dystans pełen ciepła, a my razem z nimi odczuwamy bolesną melancholię
dagerotypii. Siła obrazów Dijkstra niewątpliwie podkreśli ten aspekt w
następnych dekadach.
Jednym z najbardziej popularnych plenerów wśród północno-amerykańskich dagerotypistów był wodospad Niagara. Posiadanie własnego zdjęcia zrobionego na tle spienionej katarakty było bardziej ekscytujące, niż użycie oswojonego tła studia fotograficznego. Zdjęcie zrobione przez Williama Englanda ukazuje amerykański wodospad z dystansu, i co istotne, w połączeniu z najbardziej znaczącymi obiektami XIX-wiecznej fotografii w obrębie pojedynczego zdjęcia.
Foto
William England /English, 1816-96/
Niagara Suspension Bridge 1859
Album silver print from wet-collodion negative
|
To zdjęcie zostało
zrobione za pomocą fotograficznej metody, która ostatecznie zapobiegła upadkowi
dagerotypu. W 1951r. Frederickowi Scott Archerowi udało się pokryć szklane
płyty emulsją światłoczułą soli srebra, co pozwoliło wyprodukować fotograficzny
negatyw, który połączył zdolność nieograniczonego powielania z dbałością o
szczegóły dagerotypu. System mokrych płyt kolodionowych /nazywany tak, ponieważ
negatyw był poddany ekspozycji w stanie lekko wilgotnym/ stał się standardem
przez większość XIX wieku, a jego wynalazek zapoczątkował nową erę w
profesjonalnej fotografii.
Szklane negatywy mogły odzwierciedlić świat
dokładnie i szczegółowo. Ludzie w Europie, którzy nigdy nie widzieli wodospadu
Niagara mogli nie być skłonni akceptować interpretacji malarskich, jakkolwiek
dokładnych, mogli natomiast obejrzeć to zjawisko natury w jego naturalnej
postaci na fotografii.
Ale angielska fotografia jest cudem stworzonym
przez człowieka. Skoro fotografia mogła przenosić symbolicznie, to
żelazny koń – kolej żelazna – mogła ich przenosić faktycznie w teraźniejszość.
Zarówno fotografia, jak i kolej, zostały wprowadzone w nowoczesny świat, kreując
nowe poczucie czasu i przestrzeni. Również widoczne na zdjęciu poniżej torów
kolejowych, koń i powozik, są tak samo historią jak dagerotyp. A co z
pryncypialnymi obiektami XIX-wiecznej fotografii? Malownicze cuda dagerotypu,
portret grupowy, dokonania inżynierii, nowoczesne sposoby transportu. Brakuje
tylko cennych zabytków. Inaczej Anglia miałaby szansę na pewne zwycięstwo.
poprzedni następny post
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz