Geniusz Fotografii
Rozdział I : IMPERIUM FOTOGRAFII
tłum. Maryla Wosik
konsultacja językowa /ang/ - Joanna Hood
konsultacja merytoryczna - Piotr Perczyński
ODEJŚCIE OD REALIZMU
Niewielu zaprzeczało słowom Lady Eastlake, ale to nie przeszkodziło licznym
miłośnikom fotografii, którzy z poczuciem wzniosłej misji, bywali w
towarzystwach fotografii i na salonach. Niestety, wierzyli, że w dążeniu do
prawdziwej sztuki, fotografia musi naśladować zarówno ideowo jak i praktycznie
malarstwo. Koncepcyjnie fotografia powinna dążyć do piękna i idealizmu.
Praktycznie, mechaniczne odwzorowania fotografii musiały ulec modyfikacji. Ser
William Newton na przykład sugerował, że fotografie powinny być wykonywane
lekko nieostre, „mgliste, nieokreślone formy – czyniły je bardziej
artystycznymi.”
Zatem, dla niedoszłych fotografów tzw. wielkiej sztuki, podstawowym celem było rozwiązanie największego problemu, jaki stwarzała kamera – mechanicznego charakteru fotograficznych odbitek. Dla fotografów, którzy chcieli tworzyć artystyczne akty, na przykład, dosłowność kamery oznaczała, że dżentelmeni-koneserzy obnażonego kobiecego ciała, byli konfrontowani nie z idealizowaną formą aktu, a z prowokacyjną, nazbyt dosłowną nagością w jej plebejskiej trywialności, innymi słowy miłośnik burżuazyjnej sztuki był zmuszany do zaznajomienia się nie z Danae czy Ariadną lub nawet uwielbianą kurtyzaną, ale z miss Smith lub mademoiselle Gervaise.
Zatem, dla niedoszłych fotografów tzw. wielkiej sztuki, podstawowym celem było rozwiązanie największego problemu, jaki stwarzała kamera – mechanicznego charakteru fotograficznych odbitek. Dla fotografów, którzy chcieli tworzyć artystyczne akty, na przykład, dosłowność kamery oznaczała, że dżentelmeni-koneserzy obnażonego kobiecego ciała, byli konfrontowani nie z idealizowaną formą aktu, a z prowokacyjną, nazbyt dosłowną nagością w jej plebejskiej trywialności, innymi słowy miłośnik burżuazyjnej sztuki był zmuszany do zaznajomienia się nie z Danae czy Ariadną lub nawet uwielbianą kurtyzaną, ale z miss Smith lub mademoiselle Gervaise.
Odejście od tego rodzaju dosadnej wierności
obiektom, było osiągane generalnie na dwa sposoby. Po pierwsze fotografowie
wysokiej sztuki mogli zwracać się raczej ku literaturze i malarstwu, niż
nieokiełznanej rzeczywistości i mogli tworzyć swoje obrazy na podobieństwo
malarstwa w studio. Jak w malarstwie, używając modela, jako postaci z
największych dzieł literackich lub sztuki. Na tych fotograficznych, żywych
obrazach, bardziej technicznie uzdolnieni pośród nich, mogli tworzyć dzieła
będące kombinacją różnych negatywów w celu wykreowania złożonych przedstawień,
realizacji tzw. wyższych tematów malarstwa. W drugim przypadku mogli złagodzić
naturalną mechaniczność kamery. Mogli rozmyć ostrość w różnym stopniu lub też
stosować wiele technik powielania, osiągnięć technicznych wieku, które były wprowadzone,
jako fotomechaniczne procesy jak fotograwiura. Używano do nich atramentu
umożliwiając wykonywanie odbitek na papierze artystycznym lub farb olejnych,
odpowiednio imitując użycie pędzla /lub wałka/ i dlatego możliwe było
stworzenie fotografii wyglądającej dokładnie jak malarstwo czy rysunek.
Foto
Julia Margaret Cameron /English, 1815-79/
Thomas Carlyle, profile 1867
Album silver print from wet-collodion negative
|
Julia Margaret Cameron
łamała wszystkie zasady fotografii lat 1860 r. i była powszechnie za to krytykowana.
Ale poprzez ignorowanie akceptowalnych sposobów pracy, stworzyła kilka z
najwspanialszych portretów XIX wieku. Podobno bez pardonu traktowała swoje
modele. Podchodziła tak blisko z kamerą do portretowanej osoby, że nie była w
stanie uchwycić ostrości, powstały więc portrety, które koncentrowały się w
pierwszym rzędzie raczej na psychologii obiektów, niż na ich zewnętrznych
cechach.
Sławny
portret pisarza Thomasa Carlyle jest zdjęciem tak zamazanym i nieostrym, że
jest on zaledwie plamą. Jego tonacja jest tak szczątkowa, że obraz w zasadzie
składa się z cieni w tonacji sepii i podkreśleń w tonacji, brudnej żółci,
podszytych smugami niedbale położonej powłoki światłoczułej. Większość ludzi po
uzyskaniu takiego rezultatu, wyrzuciłaby pracę do śmieci.
Ale Cameron
konsekwentnie robiła jedną unikalną rzecz, która wyróżnia ją pośród
XIX-wiecznych portrecistów. Wypełnia ramę głowami i ostre czy też nie, to
wystarczyło, by przykuć uwagę widzów. Stwarza to poczucie psychologicznej
intymności, której brakuje portretom robionym z większej odległości. Pani
Cameron czuła instynktownie to, co 100 lat później robiła świadomie Diana
Arbus.
Cameron zrobiła 2 portrety Carlyle, aface i z profilu. Oba emanują zniewalającą
energią i są w całkowitej sprzeczności z obowiązującą konwencją wiktoriańskiego
portretu. Sugerowała heroizm i działanie w portretach mężczyzn, podczas gdy
portrety kobiet cechowała intymność i empatia. Utożsamiając mężczyzn z
działaniem, a kobiety ze spokojem, relaksem, odzwierciedlała konwencjonalne
poglądy swego czasu. Ale niewiele ponad to w jej portretach konwencjonalne
było.
Jeśli Gustav Le Gray skupił się na łączeniu odbitek, by po prostu ulepszyć naturalny krajobraz, Oscar Rejlander używając złożonych technik procesu wywoływania okazał się jeszcze bardziej ambitny. Jego fotograficzna kompozycja Two Ways of Life była przejawem poszukiwania sposobu na wpasowanie się w salony nie tylko formatem, ale i nastrojem dzieła.
Foto
Oscar Rejlander /Swedish 1813-75/
The Two Ways of Life 1857
Albumen silver combination-print from wet-collodion negatives
|
Oscar Rejlander,
szwedzki emigrant, który otworzył studio w Wolverhampton, pierwszy raz wystawił
Dwie drogi życia na manchesterskiej wystawie arcydzieł sztuki w 1857 r.
Fotografie powstały z połączenia 30 odrębnych negatywów i zyskały imponujący
format 79x41 cm. Była to alegoria dwu ścieżek życia, dobrej i złej. Z prawej
strony fotografii przedstawił „uprzemysłowienie”, z lewej „rozpasanie”.
Dwie drogi życia natychmiast stały się słynne, nie do końca ze względu
na osiągnięcia natury technicznej, czy mocny impuls do debaty o prawdzie i
realizmie w fotografii, ale ponieważ 8 z 30 postaci zaludniających obraz było
nagimi kobietami. Zgodnie z duchem moralizatorskiego malarstwa, nagie postaci
usytuowane były głównie po stronie „rozpusty”. Krzyk oburzenia zarówno za, jak
i przeciw ekspozycji nagości, był spory, ale, gdy zyskał poparcie Królowej
Wiktorii, Rejlander mógł być pewien intratnych zysków. Kopia, którą nabyła
królowa, została ponoć zawieszona w gabinecie Prince Consort’s, książę mógł
zatem kontemplować dzieło bez pośpiechu, i bardzo możliwe, że zauważył, iż
postaci po stronie rozpusty zdawały się bawić najlepiej.
Fotografie się robi, nie kreuje i to właśnie stanowiło problem konceptualny wczesnych fotografów, szukających artystycznej weryfikacji tego medium. Jednakże ambitni artyści odkryli wkrótce sztukę kreowania fotografii. Camille Silvy /River Scene, France/ używa każdego urządzenia pozwalającego na manipulowanie obrazem, dostępnego wszystkim wyrafinowanym fotografom w 1850 r.
Foto
Camille Silvy /French, 1835-1910/
River Scene, France 1858
Albumen Silver combination-print
From wet-collodion negatives
|
Znany głównie jako portrecista, Silvy, fotografował również wysoko cenione
sceny rodzajowe i pejzaże, z których ten jest znany najbardziej. Jest to
kombinacja odbitek z użyciem chmur i negatywów „ziemi”. Ale ponieważ pojawiło
się widoczne miejsce spojenia, Silvy zretuszował negatywy z prawej strony dla
uzyskania efektu horyzontalnej, białej chmury, która przysłoniła zbyt widoczne
miejsca zespoleń. Nie do końca zadowolony z rezultatu, podczas wywoływania
prześwietlił krawędzie i dolną część odbitki, chroniąc środek nieprzeźroczystą
maskownicą/maską, więc więcej światła mogło paść na krawędzie, czyniąc je
ciemniejszymi, kierując tym samym oko ku centrum fotografii.
W rezultacie powstało zdjęcie, które jest tak ściśle kontrolowane, jak każda
współczesna fotografia, poddana manipulacji komputerowej. Silvy zaczął od
fotografowania dokumentalnych krajobrazów, a następnie ulepszył metodę, tak, że
fotografia zakorzeniona w rzeczywistości, stawała się fikcją, bliską malarstwu
plenerowemu, takich przedstawicieli gatunku jak Camille Corot. Więc, gdy
malarze pejzażu poszukiwali sposobu przetranskrybowania natury na realistyczną
modłę, arcydzieła Silvy’ego są niezwykłym przykładem trendu, kontynuowanego do
dzisiaj i który prawdopodobnie nadal wpływa na rozwój i powstawanie nowych
komputerowych technologii. Niezadowoleni z bezpośrednich transkrypcji
fotografowie dążą nie tyle do tego, by naturę ulepszyć, lecz by zaprzęgając
kunszt i inteligencję, i stworzyć zdjęcie, którego nie zrobi kamera.
Współczesnym odpowiednikiem The two ways of life Rejlandera, zarówno pod względem techniki kompozycji, jak i malarskich ambicji, są podmiejskie amerykańskie kolekcje Gregory Crewdson. Crewdson potrafi zespolić negatywy, używając do tego magii Photoshopa, i by osiągnąć wysoce psychologiczną wymowę fotografii, stworzył do tego celu ekipę techników godnych samego Hollywood.
Foto
Gregory Crewdson /American, b. 1962/
Unititled /Ophelia/ 2001
Digital /Type C/ colour print
From the series Twilight
|
Seria Zmierzch została
wykonana w małym miasteczku w Massachusetts, do którego Crewdson zjechał z dużą
ekipą produkcyjną i takąż obsadą aktorską, by stworzyć sceny, które równie
dobrze mogłyby mieć swe źródła w filmowych horrorach i produkcjach s-f. Praca
przedstawia wyimaginowany podmiejski pejzaż, w swym wyrazie tak oswojony,
powszedni jak dziwny i niepokojący.
W tym
wypadku bohaterka, ubrana jedynie w bieliznę, unosi się nad powierzchnią
wypełnionego wodą living roomu. Ma otwarte oczy, jej domowe pantofle leżą
nieopodal, na schodach, powyżej powierzchni wody. Być może nie żyje, ale na jej
twarzy maluje się wyraz ekstazy i raczej unosi się nad powierzchnią wody, niż
na niej. Jak w wielu fotografiach z kolekcji Crewdsona nic tu nie ma sensu i
też nic nie zostaje wyjaśnione.
Wskazówka może tkwić w przeszłości artysty. Jego ojciec był psychoanalitykiem.
Gabinet znajdował się w podziemiach rodzinnego domu. Fotografie, jak prace
Edwarda Hoppera, odzwierciedlają raczej stany psychiczne niż świat realny. W
przypadku Hoppera, z dużym prawdopodobieństwem możemy zdefiniować stany
samotności, tęsknoty, antycypacji lub nieokreślonych bliżej lęków. Obrazy
Hoppera na swój powściągliwy sposób były mroczne. Prace Crewdsona można by rzec
są jeszcze bardziej mroczne, tak właśnie patrzymy na lęk, osamotnienie,
dezorientację, strach. Świat Crewdsona, jak wskazują wszystkie te postaci,
nagie lub tylko w bieliźnie, sugerują strefy marzenia, snu, w których
odnajdujemy siebie nagich, błądzących w publicznych przestrzeniach.
Bohaterowie Crewdsona nie bawią się tak dobrze, jak postaci kobiet Rejlandera.
W połowie lat 50 XIX w., artystyczna fotografia była mocno zakorzeniona w towarzystwach
fotografii, klubach, głównie wśród dżentelmenów /i pani/ amatorów fotografii,
którzy prowadzili salony i organizowali wystawy, patronowali klubom wymiany
prac i sponsorowali publikacje. Ich dwoma głównymi manifestami były:
William A Manual of Photographic Manipulation /1858/, był nie tylko
jednym z pierwszych kompletnych estetycznych traktatów o fotografii, ale też w
jego tytule nie bez powodu użyto słowa „manipulacja”, publikacja przybliżała
fotografom tajniki fotografii artystycznej, oraz Pictorial Effect in
Photography Pitcha Robinsona /1969/. Książka Robinsona i jego wielkie obszerne
tableau, stworzone z wielu negatywów, opatrzonych „sentymentalnymi” tytułami,
jak: „Zanikanie” i „Ona nigdy nie wyznała swojej miłości”, ustawił autora w
pozycji wiodącego fotografa i adwokata fotografii wiktoriańskiej.
Ale nie on był odpowiedzialny za prawdopodobnie
najsłynniejszy przykład XIX-wiecznego artystycznego tableau. To wyróżnienie
należy do szwedzkiego imigranta mieszkającego w Wielkiej Brytanii Oscara
Rejlandera, który w 1857 r. stworzył dzieło godne uwagi, z sukcesem, ale
kontrowersyjnie przyjęte duże kombinowane zdjęcie DWIE DROGI ŻYCIA. Pokazana na
wystawie w Manchester, ta alegoryczna w przesłaniu fotografia, przedstawia
mędrca prowadzącego dwóch młodszych mężczyzn w kierunku wieku męskiego.
Fotografia prowokująca poważne kontrowersje. Jedna część obrazu symbolizuje
dobro, druga zło, mędrzec kieruje młodymi tak, by podążali drogą dobra.
Polemiki spowodowane były faktem, iż kilka postaci z lewej strony fotografii
było nagich. Bardzo realistyczną, choć dyskretną w wyrazie fotografię uznano za
szokującą.
Mimo takiego sukcesu, nurt wysokiej sztuki miał nieco
ograniczony zasięg, podczas gdy cała reszta podążała swoim utartym szlakiem,
tylko artyści fotografii postrzegali siebie w kategoriach klejnotu korony
imperium fotografii. Rejlander i Robinson stali się marginesem, jakkolwiek
ważnym, w historii fotografii, inaczej niż artysta, który emigrował z Kingston
nad Tamizą do Stanw Zjednoczonych i który, jak Fenton i Le Gray, był rozdarty
pomiędzy artystycznymi i naukowymi aspektami tego medium, a stał się jedną z
centralnych postaci późnej fotografii XIX-wiecznej, w momencie, gdy ta
kierowała się w swoim rozwoju w stronę ery modernistycznej. Ten artysta to
Eadweard Muybridge.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz