Geniusz Fotografii
Rozdział III : JAKIEŚ DECYDUJĄCE MOMENTY /MOŻE/ ?
tłum. Maryla Wosik
konsultacja językowa /ang/ - Joanna Hood
konsultacja merytoryczna - Piotr Perczyński
DOTRZYMUJĄC KROKU HISTORII
II wojna
światowa zaczęła się od próby, wstępnej batalii między demokracjami a faszyzmem
w Hiszpanii. I właśnie podczas hiszpańskiej wojny cywilnej /1936-1939/
rozpoczęła się era nowoczesnej fotografii wojennej, z jaką mamy do czynienia
obecnie. Był to pierwszy wielki konflikt, w którym zostały użyte aparaty 35 mm,
wystarczająco szybkie i dyskretne, by utrwalić dynamiczną akcję w ruchu - by
dotrzymać kroku historii, by za nią nadążyć. Młody węgierski fotograf, który
zmienił swoje nazwisko z Andre Friedmann na bardziej czarujące Robert Capa,
zabrał swoją kamerę 35 mm w sam wir walki, i zabrał tam również ze sobą
oglądających jego zdjęcia, kreując nową retorykę bezpośredniości. Jeśli
twoje zdjęcia nie są wystarczająco dobre powiedział kiedyś, nie jesteś
dostatecznie blisko. I on także przestrzegał przed byciem zbyt wybrednym w
związku z rozdzielczością zdjęć. Niewielki stopień rozmycia sugeruje drżącą, niepewną
rękę, a więc osobistą reakcję na wojnę, a to bezpośrednio współbrzmi z reakcją
oglądającego.
Korespondencje
Capy zyskały mu wątpliwe miano najlepszego wojennego fotografa w skali świata
według magazynu Life. A jedno z jego zdjęć, zrobione w pobliżu miasta Cordoba,
jest najczęściej opisywane jako "najwspanialsza wojenna fotografia
wszechczasów". To zdjęcie zatytułowane Loyalist Militiaman at the
Moment of Deth, Cerro Muriano, September 5.1936 zostało opublikowane
12.2.1937 r. w wydaniu Life’a z podpisem treści: Aparat Roberta Capy
uchwycił hiszpańskiego żołnierza dokładnie w momencie, gdy raniony kulą w
głowę, pada na ziemię na froncie pod Cordobą.
Fotografia
porusza czułe struny w oglądającym. W niewielkim stopniu ma to związek z emocją
oglądania samego momentu śmierci. Większy związek ma to z brutalną
bezpośredniością zdjęcia. Oglądający mają uczucie jakby patrzyli w oblicze
samej historii, zaludnionej rzeczywistymi ludzkimi bytami, uchwyconymi w
chwilach wielkich wydarzeń. To coś bardzo różniącego się od litanii suchych
faktów i liczb w książkach historycznych. Reportaż Capy nie był beznamiętnie
obiektywną relacją w stylu wiktoriańskiego fotografa na wojnie, zmuszanego
przez wolny sprzęt do fotografowania spokojnie i długo, po skończonej już bitwie.
Capa był zdeklarowanym antyfaszystą. Opowiadał prawdę taką, jaką ją widział,
ale była to prawda częściowo skażona jego politycznymi poglądami, tak jak
raportowanie tej samej wojny przez Ernesta Hemingwaya. Sympatyk faszystowskich
idei widząc jego zdjęcie musiałby mieć całkowicie różne reakcje. Reakcja na „dobry
strzał”, o którym mowa, mogłaby nie odnosić się do fotografa, ale do
nacjonalisty żołnierza, który zabił wroga.
Zdjęcie
upadającego żołnierza autorstwa Capy pozostało ikoną fotografii wojennej do
1975 r. Wtedy to, w książce poświęconej kwestiom związanym z tym gatunkiem
fotografii, The First Casualty, Phillip Knightley zasugerował, że to
zdjęcie to falsyfikat, w tym sensie, że "śmierć" była częścią "gry"
podczas manewrów w czasie przerwy w walkach, odegranych dla Capy, by umożliwić
mu zrobienie zdjęć z „akcji”. Oskarżenia Knightley’a, którym sekundowali inni,
zostały obalone, i zdjęcie Capy może być uznawane za wiarygodne, ale
poruszenie, które wywołały spekulacje, dowodzi jak bardzo chcemy wierzyć
fotografii. Dzieje się to nawet w wieku szybkich mediów, kiedy może się wydawać,
że większość ludzi konsumuje fotografię nie tylko z przymrużeniem oka, ale ma
dystans w ogóle do wiarygodności zdjęć.
Foto
Lee Miller /American, b. Hungary 1907-77/
Nazi Suicide, Leipzig April 1945
Gelatin silver print
|
Modelka,
muza surrealistów, artystka, piękność - fakty z życia Lee Miller czyta się jak
opowieść lub scenariusz hollywoodzkiego filmu. W związku z tym tendencja do
pomniejszania jej wartości, jako fotografa z prawdziwego zdarzenia, nie jest
zaskoczeniem. Jednak w najbardziej istotnym gatunku ze wszystkich, jakim jest
fotografia wojenna, zgromadzony przez nią pod koniec wojny dorobek, nie miał
sobie równych.
Miller
była jedną z kilku kobiet, wojennych korespondentów, w europejskiej strefie
wojennej w 1944 r. Podróżując z wojskami
USA, wkrótce po D-day, relacjonowała takie wydarzenia jak: oblężenie St
Malo, wyzwolenie Paryża, walki w Alsace, przekroczenie Renu i wyzwolenie Buchenwaldu
i Dachau.
To
była jej relacja - wyzwolenie obozów i ostatnie dni Trzeciej Rzeszy, stały się
one prawdopodobnie jej najbardziej niezapomnianymi pracami. Obozy
koncentracyjne wywarły ogromny wpływ na nią, i wydaje się, że cierpiała
psychicznie z powodu tych doświadczeń, jak wielu świadków tych okrucieństw. Ale
to nie powstrzymało jej najwyraźniej od dokumentowania ich, precyzyjnie i bez
popadania w przesadę.
Fotografowała
także ciała Nazistów, którzy woleli wybrać samobójstwo od poddania się, po
upadku III Rzeszy, i to zdjęcie ujawnia, jak chłodna i beznamiętna była jej
relacja z tych wydarzeń. Zamiast stanąć twarzą w twarz z Rosjanami, cała
rodzina burmistrza miasta popełniła samobójstwo. Na zdjęciu córka, może się
wydawać niemal śpiąca, że tak nie jest, zdradza charakterystyczny grymas
śmierci, który nieznacznie zniekształca jej rysy. Własne słowa Miller opisują
tę scenę mocno:
Przechylona do tyłu na sofie, dziewczyna z nadzwyczaj pięknymi rysami, woskowa i przyprószona warstwą kurzu. Jej pielęgniarski uniform pokryty jest pyłem walki o ratusz, walki, która rozpoczęła się na zewnątrz, po śmierci jej i jej rodziny.
Luc Delahaye po raz
pierwszy został uznany za czołowego fotoreportera, gdy podjął temat wojen,
które są kontynuowane i prawie nie słabną do dzisiaj. Teraz uważa siebie za
artystę, w 2002 r. zaczął serię History, poważną pracę, która mówi
wiele o zagadnieniach związanych ze współczesną fotografią dokumentalną.
Foto
Luc Delahaye /French, b. Hungary 1962/
Baghdad #4 2003
Chromogenic /Type C/ colour print
From the series History
|
Fotografia
dokumentalna w całości dotyczy kontekstu – co i gdzie pokazuje, jak prezentuje – wszelkie informacje dodatkowe. Wszystko ma kluczowe znaczenie dla końcowego przesłania,
które płynie ze zdjęcia. W History Delahaye świadomie wybiera to, co w
rzeczywistości jest fotografią dokumentalną i prezentuje ją poza normalnym
kontekstem, tym samym kwestionując nie tylko jej znaczenie, jako dokumentu, ale
istotę wszystkich fotografii. Nie można powiedzieć, że nie mają one znaczenia,
jako fotografia dokumentalna – jako „historia” – ale, że one także komentują
swoje istnienie, generując na każdym kroku pytania o reprezentację i prawdę. Fotografie
Delahaye’a krótko mówiąc – są sztuką, nie dlatego, że są powiększane do
ogromnych rozmiarów i wieszane w galeriach, ale ponieważ ujmują zagadnienie
kompleksowo, inteligentnie i intrygująco.
Delahaye
robi swoje panoramiczne zdjęcia w różnych strefach wojennych – a także, co
możemy określić terminem – scena historycznych wydarzeń – na międzynarodowych
konferencjach i podobnych im – wydarzeniach organizowanych bardziej dla
korzyści przemysłu komunikacji, niż dla nich samych.
Fotografia
– mówi się – jest „nowym historycznym malarstwem”. A Delahaye ma tego
świadomość, przyznając w efekcie, że fotografia – nawet news fotografia – jest
tak fikcyjna jak malarstwo, jest pełna manipulacji. Podpowiada on także, że
historyczne wydarzenia dzisiaj, można tak powiedzieć – są naciągane, choć może się
to wydawać dalekim skojarzeniem – nie tylko dla zysku, ale dla potrzeb mediów.
Wojna sama w sobie jest po prostu wydarzeniem „sfabrykowanym, by móc być obfotografowana”,
aczkolwiek ma rozległą, nieludzką i niemoralną skalę.
Henryk Ross został
powołany na oficjalnego fotografa przez żydowskiego konsula getta w Łodzi w Polsce i
zrobił tysiące zdjęć dokumentujących życie mieszkańców przed momentem, gdy większość
z nich została deportowana do obozów
śmierci.
Foto
Henryk Ross /Polish, 1910-91/
Lodz Ghetto 1944
Gelatin silver print
|
Ross ocalił swe życie,
schował około 6 tys. negatywów i wrócił po wojnie, by je odzyskać. Opowiadały
one fascynującą i okrutną historię, malując ambiwalentny oraz życia getta.
Jako
oficjalny fotograf, Ross został zobligowany do fotografowania usankcjonowanego
obrazu łódzkiego getta, a to oznaczało społeczne życie w ramach wyznaczonych
przez żydowskich administratorów, wybranych przez nazistów, pod kierunkiem
osławionego Chaima Rumkowskiego. Ross fotografował śluby, barmicwy, przyjęcia i
inne spotkania, ukazując obraz pozornie szczęśliwych i dobrze odżywionych ludzi,
elity getta, jak choćby ten młody błaznujący przed kamerą mężczyzna.
Ale
w tajemnicy, podejmując ryzyko, fotografuje także wygłodzoną większość
mieszkańców, egzekucje i deportacje ludzi pędzonych na rynek, do oznaczonych
napisem „GAS 1”, ciężarówek
Oba
oblicza działań Rossa okazały się kontrowersyjne. Część oceniających czuła, że
pracując dla Rumkowski’ego, Ross zyskał przywileje, których nie mieli inni
mieszkańcy getta, a poprzez prezentowanie oficjalnej wersji, w efekcie
kolaborował z nazistami. Inni podkreślali fakt, że Ross zarejestrował, nie bez
ryzyka, wiele bardziej okrutnych aspektów życia w getcie, i że archiwum, dzięki
temu, było pełne kompletnych, wartościowych dokumentów.
W
końcu, ci, którzy prowadzili Getto dla nazistów, sami nie uniknęli obozów
śmierci i może te nieoczekiwane rejestracje bardziej „normalnych” aspektów
życia w getcie, są tym bardziej poruszające. I podczas gdy prawdą jest, że
część Żydów pomagała nazistom przy administrowaniu getta, z jakichkolwiek pobudek,
tylko ci, którzy tam byli, lub w podobnych sytuacjach, mogą osądzać kompromisy
czynione, by przetrwać w tak strasznym miejscu.
poprzedni następny post
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz