Geniusz Fotografii
Rozdział II : OTO NADCHODZI NOWY FOTOGRAF
tłum. Maryla Wosik
konsultacja językowa /ang/ - Joanna Hood
konsultacja merytoryczna - Piotr Perczyński
FOTOGRAFOWIE-ROBOTNICY
Punkt
widzenia w fotografii jest oczywiście kluczowy. Podczas lat 30. /by
sparafrazować aksjomat Marksa/ w celu przejęcia kontroli nad środkami reprezentacji
i przeciwdziałania całkowitej dominacji opcji kapitalistycznej, wyrażanej w
burżuazyjnych mediach, zaczęły się formować na zachodzie Europy i w Stanach
Zjednoczonych organizacje fotografów-robotników. Podstawowym celem tych
proletariackich klubów fotograficznych było prezentowanie ich własnego
spojrzenia na swoją własną klasę. Chociaż fotografia dokumentalna jest
formalnie obiektywna, bywa, jak to widać, obiektywna i obiektywna, a te
pracownicze organizacje tworzone były do prezentacji bardziej pozytywnego
wizerunku klasy pracującej, niż, ich zdaniem, miało to miejsce w rządowych
programach dokumentalnych i w masmediach.
Foto Liga
była najbardziej znaną z tych grup. Utworzona została w Nowym Jorku w 1936 r. z
ideologicznych schizm, które dotknęły Film and Photo Leage z 1931 r., zrodzona z
różnych klubów fotografów-robotników. Schizma ta dotykała zazwyczaj radykalne artystyczne
grupy i była rozdźwiękiem pomiędzy zaangażowanymi a mniej zaangażowanymi,
pomiędzy polityką i estetyką. Wśród jej założycieli byli Paul Strand i Berenice
Abbott. Debata pomiędzy politykami i estetami sabotowała działania, a
oryginalny, radykalny cel Ligii w końcu stawał się coraz bardziej rozmyty, aczkolwiek
rozmyty niedostatecznie dla wspierających senatora Joe McCarthy’ego i jego
osławionego House Un-American Ativities Commette. Przeprowadzono śledztwo w
sprawie Ligii i choć nic nie udowodniono, organizacja została rozwiązana w 1951
r.
W latach 30. i 40. Liga działała bardzo konstruktywnie organizując lokalne projekty, w których jej członkowie fotografowali społeczności klasy pracującej. Ich najbardziej ambitny projekt, Harlem Document przeprowadzony w końcówce lat 30. był studiami północnego krańca Manhattanu i jego głównej Afro-Amerykańskiej społeczności. Chociaż większość z fotografów Ligi była biała, łącznie z liderem Aaronem Siskindem, projekt został starannie dopracowany, tak by oddać prawdę i stworzyć transkrypcję wywiadów z mieszkańcami Harlemu. Opatrzono ją fotografiami.
W latach 30. i 40. Liga działała bardzo konstruktywnie organizując lokalne projekty, w których jej członkowie fotografowali społeczności klasy pracującej. Ich najbardziej ambitny projekt, Harlem Document przeprowadzony w końcówce lat 30. był studiami północnego krańca Manhattanu i jego głównej Afro-Amerykańskiej społeczności. Chociaż większość z fotografów Ligi była biała, łącznie z liderem Aaronem Siskindem, projekt został starannie dopracowany, tak by oddać prawdę i stworzyć transkrypcję wywiadów z mieszkańcami Harlemu. Opatrzono ją fotografiami.
Aczkolwiek, nawet mając taką organizację jak Photo League, czuło się powiew z zewnątrz. To było nawet bardziej prawdziwe dla brytyjskiego ekwiwalentu League’i. Znana jako Mass-Observation została założona w 1937 r. przez antropologa Toma Harrissona, poetę Charlesa Madge’a i artystę reżysera Humphreya Jenningsa. Jej celem były studia nawyków i obyczajowości Brytyjczyków, by stworzyć, jak to określił Harrisson „antropologię nas samych”. Pierwszym ważnym projektem Mass-Observation, z lat 1937-40 były wszechstronne studia Bolton, które Harrisson zatytułował Worktown. Wybrał Bolton, nie dlatego, że było to typowe przemysłowe północne miasto, ale dlatego, że było ono domem Lever-Brothers /manufaktur proszków do prania/ jedynej brytyjskiej firmy, o której słyszeli mieszkańcy wysp morza południowego, będący wcześniej przedmiotem badań Harrissona.
Projekt, aczkolwiek lewicowy i mający dobre założenia, bezdyskusyjnie otrzymał sygnaturę antropologów uniwersytetu Cambridge. Grupa prowadziła wywiady, ale podstawową techniką Mass-Observation była obserwacja, głównie bez wiedzy obserwowanych, i opracowywano raporty lub diariusze tych obserwacji, rejestrowano drobne szczegóły codziennego życia, jak choćby: ile frytek znajdowało się w pensowej porcji. Prosta metodologia została także rozszerzona na obszar fotografii. Humprehy Spender., brat poety Stephena Spendera, zrobił najwięcej zdjęć dla „Worktown”, używając nie rzucających się w oczy aparatów Leica do fotografowania w sposób niedostrzegalny, gdziekolwiek to realizowano.
Aczkolwiek, to proste podejście nie zawsze było możliwe, i ktoś taki jak Spender musiał „sterczeć” w proletariackich dzielnicach miasta, w oczywisty sposób rzucając się w oczy. Fotograf przypomina, że doświadczył jednoznacznie negatywnych reakcji ludzi, którzy nie chcieli być fotografowani.
Byliśmy wyzywani od szpiegów, węszycieli, podsłuchiwaczy, wścibskich, biegaczy, podglądaczy, intruzów, szpicli, artystów od dziurki od klucza, sex maniaków, maminsynków, socjalnych playboyów.
Nie czuł
się komfortowo z tymi ewidentnymi przejawami wrogości, potwierdzało to jego
własne poczucie, że narzucał się, burząc cudzą prywatność, i w końcu zrezygnował, z tych powodów właśnie, z uprawiania fotografii socjo-dokumentalnej.
Mass-Observation
jest nadal aktywna, ale istnieje epilog do pierwszej fazy jej istnienia i projektu
„Worktown”. Gdy zaczęła się II wojna światowa, Duff Cooper minister informacji
przydzielił tej grupie zadanie kształtowania publicznego morale oraz działań na
rzecz uczynienia efektywnymi ministerialnych propagandowych kampanii. To wtedy
popularna prasa nazwała Mass-Observation
grupą „szpicli Coopera”.
Nowy
fotograf, tak wierzono w czasie wystawy FiFo w 1929 r., powinien być
recenzentem nowoczesnego społeczeństwa, by móc je naprawiać. Ale do 1940 r., po
dekadzie fotografii dokumentalnej, fotograf taki jak Humphrey Jennings mógł się
czuć niekomfortowo w tej roli, którą utożsamiał ze szpiclowaniem, a szczere
podejście było mocno krytykowane przez pisarza Lincolna Kirsteina.
Ta szczera technika jest za mało szczera. Ta technika czyni z tego ruchu sensację, wypacza gesty i emocje, czyniąc je karykaturalnymi. Jej właściwym efektem może być przypadkowy szok, który unicestwia istotę wydarzenia, udając tylko, że je odkrywa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz